Niezmiennie kredyty we frankach szwajcarskich budzą wiele kontrowersji. Liczba składanych pozwów przeciwko bankom cały czas rośnie, a interesującym jest fakt, że coraz częściej osoby te uzyskują korzystne dla siebie wyroki.
W latach 2005-2008 polskie banki udzieliły obywatelom prawie 900 tysięcy kredytów frankowych, które były udzielane w dwóch postaciach, jako kredyt indeksowany lub kredyt denominowany. Na ich atrakcyjność wpłynął w szczególności niski kurs franka szwajcarskiego, a także niższe oprocentowanie w stosunku do kredytów w złotówkach.
Problem tkwi w tym, że wielu kredytobiorców nie zwróciło uwagi na to, że są to kredyty objęte wysokim ryzykiem walutowym, a przedkłada się to na spłatę, która jest rozłożona na wiele lat, a w tak długim czasie może dojść do negatywnych konsekwencji dla kredytobiorcy. Niestety, wiele banków stosowało niekorzystne klauzule w umowach z kredytobiorcami.
Obszar dotyczący umów kredytów frankowych jest przedmiotem dyskusji wielu organów takich jak: Sąd Najwyższy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, czy też Rzecznika Finansowego. Organy te wielokrotnie informowały w sporządzanych przez siebie raportach na wadliwy charakter tych umów. Tą problematyką zajął się także Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który wydał w dniu 3 października 2019 roku korzystny wyrok dla frankowiczów.
Potwierdził on bowiem dotychczasowe orzeczenia polskich sądów, uznając klauzule indeksacyjne w umowach kredytowych za niedozwolone. Wskazał również, iż sąd krajowy ma obowiązek usunąć nieuczciwe postanowienia z umowy. Wyrok ten doprowadził w dużej mierze do ujednolicenia orzecznictwa w sprawach frankowych.
Teoria salda a teoria dwóch kondykcji
Jak wynika z raportu Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu dotychczas ponad 20 tysięcy osób wystąpiło na drogę sądową w sprawach kredytów frankowych. Poruszając tą problematykę, bardzo często pojawiają się takie pojęcia jak:
- „teoria salda” oraz
- „teoria dwóch kondykcji”
Zagadnienia te mają ogromne znaczenie, gdy sąd uzna, iż w danej sytuacji umowa frankowa jest nieważna. Taka umowa traktowana jest jakby nigdy nie była zawarta, po prostu jakby nigdy nie istniała. Wówczas strony umowy muszą zwrócić sobie wszystko to, co świadczyły wobec siebie w wykonaniu umowy. A zatem, w takim przypadku kredytobiorcy przysługuje roszczenie o zwrot świadczonych na rzecz banku kwot, z kolei bank może wystąpić przeciwko kredytobiorcy z roszczeniem o zapłatę równowartości kwoty kredytu.
Innymi słowy, rozliczenie po unieważnieniu umowy kredytu następuje właśnie na dwa sposoby: albo przy zastosowaniu teorii salda albo za pomocą teorii dwóch kondykcji. Polska linia orzecznicza pokazuje, że są uznawane obie teorie, w zależności od przyjętego stanowiska sądu. Nie ma dokładnych badań, które jednoznacznie wskazywałyby, którą teorię sądy wybierają częściej.
Teoria salda
Jeżeli kredytobiorca wpłacił do banku większą sumę niż pożyczył, to bank powinien w takiej sytuacji oddać mu nadwyżkę. Natomiast jeżeli kredytobiorca uiszczał mniejsze wpłaty od udzielonego przez bank kapitału, to wówczas sąd nie przyznaje żadnej kwoty kredytobiorcy, bowiem formalnie pozostaje on dłużnikiem wobec banku.
Dopiero wtedy możliwe jest zasądzenie na rzecz kredytobiorcy zapłaty różnicy pomiędzy tym, co spłacili, a tym, co uzyskali, oczywiście wraz z unieważnieniem umowy. Teoria salda na gruncie polskiego prawa pojawiła się w momencie problemów skupionych wokół kredytów frankowych. Rozliczenia dokonuje się poprzez obliczenie różnicy:
1. kwoty kredytu wypłaconej przez bank na rzecz kredytobiorcy, i
2. sumy rat wpłaconych przez kredytobiorcę na rzecz banku w wykonaniu umowy.
Co ważne, sądy stosując teorię salda w ogóle nie biorą pod uwagę kwestii przedawnienia roszczeń, mimo że roszczenia banków przedawniają się już po trzech latach. A zatem dochodzi do naruszenia biegu przedawnienia roszczeń.
W doktrynie przeważa pogląd mówiący o tym, że nie ma podstawy prawnej, aby sądy prawidłowo posługiwały się teorią salda. W głównej mierze trzeba skupić się na treści art. 405 kodeksu cywilnego, a odnosi się on do bezpodstawnego wzbogacenia na którym rozliczenie się opiera. Literalne brzmienie tego przepisu stanowi, że kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości.
Artykuł ten wcale nie wskazuje na to, że obowiązek zwrotu jest dwustronny, a każda ze stron obowiązana jest do zwrotu wzajemnego świadczenia, bowiem ma całkowicie przeciwstawne znaczenie. Mianowicie – do zwrotu zobowiązany jest ten, kto uzyskał korzyść majątkową, a jest to bezsprzecznie regulacja jednostronnie zobowiązująca.
Teoria dwóch kondykcji
Należy zauważyć, iż dotychczas w polskim prawie bardziej popularna była teoria dwóch kondykcji. Za przyjęciem teorii dwóch kondykcji opowiada się art. 498 § 1 k.c., dotyczący potrącenia, który wskazuje, że potrącenie nie zachodzi z mocy prawa, a zależy ono od decyzji stron. Potrącenia można dokonać w momencie, kiedy roszczenia każdej ze stron są wymagalne, a w chwili wydania wyroku przez sąd, roszczenie banku wymagalne jeszcze nie jest.
Art. 498§ 1. Gdy dwie osoby są jednocześnie względem siebie dłużnikami i wierzycielami, każda z nich może potrącić swoją wierzytelność z wierzytelności drugiej strony, jeżeli przedmiotem obu wierzytelności są pieniądze lub rzeczy tej samej jakości oznaczone tylko co do gatunku, a obie wierzytelności są wymagalne i mogą być dochodzone przed sądem lub przed innym organem państwowym.
O zasadności teorii dwóch kondykcji opowiada się Sąd Najwyższy w wyroku z 11 grudnia 2019 roku w sprawie o sygn. akt V CSK 382/18, w którym uznaje, że świadczenie nadpłacone przez kredytobiorcę na podstawie postanowienia abuzywnego jest świadczeniem nienależnym. W związku z tym, w większości przypadków podlega ono zwrotowi, nawet jeżeli kredytobiorca był równocześnie dłużnikiem banku.
Sąd Najwyższy stwierdził, że przeciwstawne poglądy wobec tego stanowiska, są sprzeczne z piastującą w doktrynie teorią dwóch kondykcji. Zatem, przy zastosowaniu teorii dwóch kondykcji powstają dwa stosunki prawne i w efekcie, obie strony mogą domagać się wzajemnie roszczenia o zwrot środków na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu.
Analizując szereg już wydanych wyroków frankowych stwierdzić należy, iż dla banków zdecydowanie bardziej korzystna jest teoria salda, z kolei dla kredytobiorców teoria dwóch kondykcji. Jednakże wśród tych wyroków istnieją spore rozbieżności odnoszące się do rozliczenia obydwu stron nieważnej już umowy, tj. bezpodstawne wzbogacenie obu stron. W konsekwencji w dniu 22 stycznia 2020 roku do Sądu Najwyższego skierowano zagadnienie prawne (sygn. III CZP 11/20):
“Czy w świetle art. 405 k.c. i art. 409 k.c., w przypadku uznania umowy kredytu indeksowanego za nieważną na skutek zawarcia w niej klauzul abuzywnych, gdy bezpodstawne wzbogacenie ma miejsce po obu stronach umowy, kredytobiorca może skutecznie domagać się od banku zwrotu świadczenia w postaci rat kapitałowo-odsetkowych zapłaconych w walucie polskiej lub w walucie obcej, w sytuacji gdy nie doszło do zwrotu przez kredytobiorcę wypłaconej przez bank kwoty kredytu w nominalnej wysokości?”
Co więcej, w dniu 12 maja 2020 roku do Sądu Najwyższego trafiło kolejne zagadnienie prawne (sygn. III CZP 41/20):
„1. Czy w przypadku nieważności (art. 58 k.c.) lub bezskuteczności (art. 385[1] § 1 k.c.) umowy kredytu indeksowanego do franka szwajcarskiego, w wykonaniu której konsument uzyskał od banku określony kapitał i następnie dokonywał na rzecz banku spłaty rat kredytu, na rzecz każdej ze stron powstaje samodzielne roszczenie z tytułu nienależnego świadczenia (art. 410 § 2 k.c.), czy tylko jedno roszczenie, którego przedmiotem jest różnica w wartości wzbogacenia każdej ze stron, a więc przysługujące tylko tej stronie, której świadczenie miało większą wartość?
2. Czy świadczeniem na poczet niewymagalnej wierzytelności w rozumieniu art. 411 pkt 4 k.c. objęte są przypadki spłaty rat kredytu przez kredytobiorcę w wykonaniu nieważnej lub bezskutecznej ab initio umowy kredytu, które pomniejszają wierzytelność banku o zwrot kapitału kredytu jako świadczenia nienależnego?
3. Czy w sprawie z powództwa konsumenta, żądającego od banku zwrotu spłaconych rat kredytu, sąd, uznając, że umowa nie wiąże stron, a nie nastąpiło zubożenie po stronie konsumenta, może uwzględnić powództwo częściowo poprzez ustalenie w sentencji wyroku nieważności lub bezskuteczności umowy kredytu, czy też takiemu rozstrzygnięciu stoi na przeszkodzie przepis art. 321 § 1 k.p.c.?”
Problematyka ta, zwłaszcza w ostatnim czasie jest niezwykle popularna, w związku z czym odpowiedź Sądu Najwyższego będzie niesamowicie ważna i to nie tylko dla samych kredytobiorców i banków, ale również na gruncie prawa. W efekcie z pewnością zostanie ujednolicony sposób wydawania wyroków w sprawach kredytów frankowych i tym samym bardziej przewidywalny. Przyjęcie jednej z omawianych teorii ma ogromne znaczenie dla sposobu formułowania żądania pozwu, a także ustalenia wysokości należności, której zwrotu może domagać się kredytobiorca.
W dotychczasowych wyrokach unieważniających umowy kredytowe, sądy w dwojaki sposób rozpoznawały sprawy frankowiczów. Z uwagi na to, Sąd Najwyższy ma się odnieść do kwestii, czy sąd rozpoznający sprawę z powództwa kredytobiorcy powinien zasądzić od banku zwrot wszystkich wpłaconych przez niego rat kapitałowo-odsetkowych, czy też może taki zwrot się w ogóle nie należy.